Strony

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozmowy nocą

Pamiętam nasze stare mieszkanie, kiedy jeszcze byłam dzieckiem w wieku przedszkolnym, salon pomalowany na biało, czarne meble, czarna lampa, czarne ramki na zdjęcia, czarny zegar i dla urozmaicenia szara kanapa. Najważniejszy jednak był ów zegar. Złote cyfry, złote wskazówki. Mama nigdy nie pozwalała mi zobaczyć obu wskazówek na godzinie 12, mówiła, że o północy wychodzą najgorsze potwory i robią krzywdę tym, którzy nie śpią.
Dopiero po kilkunastu latach zrozumiałam, że te potwory to nasze myśli, które przychodzą właśnie wtedy, gdy człowiek jest sam w ciemności. To one robią nam krzywdę. To my sami robimy sobie krzywdę.
Od kilku miesięcy mam towarzystwo w nocy. To on. Zdecydowałam, że będzie płci męskiej, bo mężczyźni są dużo łatwiejsi do zrozumienia niż kobiety. I dają lepsze rady. Nazwałam go Samuel, Sami, Sam. Dużo rozmawiamy, ochrzania mnie za moje błędy, grzechy i przewinienia, nie daje spokoju przez długi czas, ale w końcu wybacza. Zawsze wybacza. Niektórzy ludzie też mają takiego kompana, ale chyba nie nadają mu imienia, pozostaje on dla nich po prostu sumieniem.
Ale rozmawiam też nocami z innymi.
Z Aniołem-Demonem-Diabłem, nazywanym zwyczajowo Arturem odbyłam dziś ponadgodzinną rozmowę telefoniczną. Jak kiedyś. Wszystko było jak kiedyś. Wszystko? Ten sam pokój, ten sam rozmówca, te same ciepłe skarpety, te same apostrofy, te same łzy, te same piosenki, to samo pożegnanie. Tylko ucisk w sercu był inny, obcy, nowy. Nie wszystko, co nowe jest dobre. Opowiedz mi, co myślisz, a ja opowiem Tobie, to może być zabawne.
Rozmawiałam też z Robertem. O relacjach międzyludzkich, o romantyźmie, który w nas już chyba umarł, o ogniu, o piosenkach i o utracie wiary. Chyba jednak między nami nie ma tej przepaści, której się tak obawiałam, gdy napisał niespodziewanie pewnego piątkowego wieczora. Będziemy razem gotować, czy to coś oznacza? Nie, to nic nie znaczy, to tylko gotowanie. Jesteśmy dwójką dorosłych ludzi, którzy po prostu się spotykają, żeby ugotować i zjeść obiad, a przy okazji pogadać o anime, fenomenie języka japońskiego, teatrze, aktorstwie i planach na przyszłość. Jakie wino mam kupić?

Grudzień. 1 grudnia. 31 dni do urodzin. Kolejny zmarnowany rok. Tym razem jednak zmarnowałam go nie tylko sobie.
Samuel zaczyna się wkurzać.

Chyba powinnam wreszcie coś zrobić z moim życiem. Doskonale wiem, jakie emocje wzbudzam w ludziach i perfidnie to wykorzystuję. Wiem, na co mogę sobie pozwolić, kto jest w stanie znieść jaką ilość Hani w Hani, co komu mogę powiedzieć, jak bardzo mogę komuś nawtykać za wszystkie grzechy świata. I robię to, naginam wytrzymałość i cierpliwość tych, którym nie jestem obojętna. Weszło mi to w krew już tak bardzo, że nieraz robię to podświadomie i zupełnie niechcący. A potem się dziwię, że jestem w jakiejś pokręconej sytuacji, z której nie mogę się wyplątać.

Samuel na mnie krzyczy. Znowu kogoś krzywdzę.
Przepraszam, ale nie potrafię Ci zaufać. Im bardziej mnie lubisz, tym mniej ja lubię Ciebie. Odwrotna proporcjonalność.
Samuel krzyczy jeszcze głośniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz