Strony

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Miłość w czasach wszechobecnego seksu

Żyjemy w XXI w. - czasach pieniędzy, obłudy, władzy, braku szczerości i wyrzucania popsutych zabawek zamiast ich naprawy. Patrząc na parę całującą się w parku już nie potrafimy stwierdzić, że to miłość. Może to tylko para znajomych, przyjaciół lub totalnie przypadkowych ludzi, którzy wszystko, co o sobie wiedzą to imię tej drugiej osoby. Chociaż też niekoniecznie.
Gimnazjalistki idą do łóżka z kim popadnie za drinka czy nowe jeansy, w zależności od środowiska i "stażu". Licealistki w sumie nie są lepsze. Dziewczyny w wieku 16 czy 17 lat mają na swoim koncie już tylu facetów, że trudno spamiętać wszystkie imiona czy przypisać je do twarzy.
Tzw. "seks bez zobowiązań" też jest dość popularny, choć już nie wzbudza tak negatywnych emocji. O ile ma się tylko jednego partnera z czasem może się z tego wywiązać coś większego. Związek? Może. Ale na jak długo?
Kiedy zaczyna się coś psuć mało kto już próbuje walczyć o odrobinę szczęścia, o wspomnienia, o dobre chwile. Pojawia się więcej kłótni o nic. O ludzi, o zachowania, o przyzwyczajenia, o charakter. Ludzie potrafią się pokłócić o przyprawę do sałatki czy wieczorny film. Traktują związek jak kolejną "zepsutą zabawkę", którą można po prostu wyrzucić i zacząć zaraz rozglądać się za następną.
Mając 18 lat i chłopaka od dłuższego czasu potrafię z perspektywy patrzeć na moje rówieśnice, które najwyraźniej nie dorosły do swojego wieku albo próbują go na siłę przeskoczyć, co wygląda komicznie.
Nienawidzę czasów, w jakich żyjemy. Wolałabym się urodzić sto lat wcześniej i umrzeć nie widząc tego całego gówna, które otacza nas z każdej strony.


Pino - "Desire"

1 komentarz:

  1. Ta miłość dla mnie traci. Teoretycznie to nie można tego nazwać już miłością :)

    OdpowiedzUsuń