Strony

poniedziałek, 12 maja 2014

Żyj!

Żyj teraz. Zajmuj się tym, co jest teraz, a nie przeszłością lub przyszłością.
Spędzanie każdej chwili na rozmyślaniu "Co by było, gdym wtedy...?" albo "Co będzie za jakiś czas...?" spowoduje jedynie, że zamkniesz się na ludzi, na świat, na teraźniejszość. To, co zrobiłeś wczoraj, tydzień, miesiąc, rok czy dekadę temu nie ma żadnego znaczenia. Stało się - no trudno, musisz z tym żyć. Ludzie popełniają błędy. Najwyższy czas się przyzwyczaić, zostawić wszystko za sobą i iść do przodu. Nad przyszłością też nie ma sensu się rozwodzić, planować, bo nigdy nie wiesz, co przyniesie los. 

Żyj tutaj. Dawaj sobie radę z tym, co obecne, a nie z tym, czego nie ma.
Płacz nad mlekiem, które rzeczywiście rozlałeś, a nie nad tym, które zabrudziło całe mieszkanie tylko w Twoich głupich futurospektywnych wyobrażeniach. Radź sobie z problemami, które naprawdę masz i nie wymyślaj kolejnych. Prawda jest taka, że większość powodów naszych zmartwień sami sobie tworzymy - czy to świadomie, czy nie.

Przestań sobie coś wyobrażać. Doświadczaj tego, co realne.
Ten błąd popełniam w kółko i w kółko. Wyobrażam sobie rzeczy i sytuacje trochę zbyt wiele od nich oczekując. Myślę, że pewne wydarzenie miało jakieś wielkie znaczenie, gdy prawda jest zupełnie inna. Trochę to frustrujące, gdy oczekuje się Bóg wie czego, a jedyne do dostajesz to porządny kopniak prosto w dupę.

Powstrzymaj niepotrzebne myślenie. Raczej smakuj i spostrzegaj.
Nie zastanawiaj się nad tym, jakie coś jest lub mogłoby być. Dostrzegaj piękno, słysz piękno, smakuj piękna, doświadczaj piękna, dotykaj piękna. 

Raczej wyrażaj siebie, zamiast manipulować, wyjaśniać, oceniać czy osądzać.
Nie oceniaj. Często pierwsze wrażenie jest mylące; człowieka poznaje się dopiero wtedy, gdy widzi się go w różnych sytuacjach: ze znajomymi, z przyjaciółmi, z rodziną, sam na sam z Tobą. Po jednym spotkaniu nie można określić charakteru człowieka, co najwyżej jego chwilowe nastawienie, tolerancję na głupotę, reakcje na otoczenie i humor. Wiemy tak naprawdę...nic.

Doświadczaj nieprzyjemności i bólu tak samo, jak przyjemności. Nie ograniczaj swojej świadomości.
Zawsze, gdy ma się wydarzyć coś nieprzyjemnego staramy się od tego odizolować, uciec. A to przecież właśnie te złe chwile kształtują nasz charakter i wytrzymałość psychiczną. Uciekając przed niedogodnościami losu stajemy się ciepłymi kluchami nie potrafiącymi poradzić sobie w prawdziwym, dorosłym życiu, które nie zawsze jest usłane różami.

Nie akceptuj żadnego „powinienem” innego niż twoje własne.
Sam stawiaj sobie warunki i cele, dostrzegaj swoje wady i decyduj co masz zrobić ze swoim życiem. Nie słuchaj innych ludzi, którzy twierdzą, że wiedzą lepiej, co dla Ciebie dobre i jak powinieneś się zachowywać. Nie daj sobie wmówić, jak masz żyć, bo nikt za Ciebie nie umrze.

Weź pełną odpowiedzialność za swoje czyny, uczucia i myśli.
Jeżeli coś powiesz lub zrobisz niewłaściwego i mają być z tego powodu wyciągnięte konsekwencje to weź to na klatę. Nie można uciekać od odpowiedzialności, nie bądź tchórzem! W końcu uważasz się za dorosłego człowieka, nieprawdaż? Pogódź się z tym, że popełniasz błędy i nie jesteś idealny.

Poddaj się byciu takim, jakim jesteś.
Nie próbuj się zmieniać dla innych ludzi. Ludzie powinni Cię kochać, lubić, nie lubić, nienawidzić za to, jakim naprawdę jesteś człowiekiem. Twój charakter i upodobania nie mogą zależeć od tego, z kim aktualnie przebywasz. Może być to swego rodzaju charakteropatia, chociaż nie do końca na tym to zjawisko polega. Chcesz być pseudo-charakteropatą?

sobota, 10 maja 2014

Ludzie: mężczyźni w moim życiu.

Ludzie przychodzą i odchodzą, są tylko przez chwilę lub zasiedzą się dłużej, niektórzy pozostają już na zawsze. Nie jest ważne, ile czasu ktoś był przy nas, lecz ile dla nas znaczył i jak bardzo duży wpływ miał na nasze życie. 
Wokół mnie krąży wielu ludzi. Jedni są mile widziani, innych wolałabym już nigdy, przenigdy nie oglądać. Ludzie, którzy wiele dla mnie zrobili, ludzie, którzy mnie zmienili, ludzie, przez których upadałam i którzy mnie podnosili, ludzie, których kochałam i którzy kochali mnie. Ludzie, którzy nadal przy mnie są i którzy już dawno odeszli.
Ludzie.
Mężczyźni. A może nadal chłopcy?

I. Smakował papierosami.
Zamknięty w sobie muzyk, który lubił się urżnąć z byle okazji.
Bez okazji zresztą też.
A jednak coś spowodowało, że pojawił się w moim życiu jako dobra, ciepła osoba. Jako moje prywatne Słońce.
Krewetka.
Minęło sporo czasu. Pojawiał się i znikał, i pojawiał, i znikał...
Nie przeszkadzało mi to. Ten układ i tak był dość zdrowy i spokojny.
Kilka rozmów na miesiąc o niczym po to, by pewnego dnia porozmawiać wreszcie szczerze i coś zmienić.
Zdarza się.
I jest.

II. Jadł moje kanapki.
Powiedział mi, że tylko ludzkie mięso pulchnieje, gdy się je gotuje.
(Tak zaczęliśmy naszą znajomość)
Twierdzi, że nie ma wolnej woli, robi zakłady z Bogiem i mówi ludziom tylko to, co chcą usłyszeć.
Ma wiele masek, ale tylko jedną twarz.
Wcale nie przychodzi tutaj do mnie.
Opowiada historie o rzeźniku i patroszeniu królików.
Śpiewa o wesołym grabarzu i o tym, że tylko bogaci mają dobrą pogodę.
Kocha Nanę i Morfika. I trzeciego imienia już nawet nie pamiętam.
Wciąż wraca.
Choć twierdzi, że musimy się pożegnać na zawsze.

III. Dużo mówił o wolności.
I zawsze tak ładnie pachniał.
Lubię jego pokój i magnesy na lodówce, ale nigdy nie przepadałam za jego kotem.
A on lubi blizny.
Kilka ja mu zrobiłam.
Rzadko się uśmiecha i ładnie wygląda w koszuli.
Zmienił się i zmienił mnie. A może tylko mnie?
Odchodzi i wraca, i odchodzi, i wraca... ale w tym wypadku mi to przeszkadza.
Jest gdzieś pomiędzy.
Najlepszy, a zarazem najgorszy.

IV. Jego doba trwa więcej niż 24 godziny.
Robi pyszną kawę w kubku, z którego nie umiem pić.
Boję się jego czajnika.
Bardzo aktywny, wszędzie go pełno, na wszystko ma czas.
Bywało tak, że tęsknił. Potem już mniej.
Wreszcie ma dziewczynę!
I tak ładnie śpiewa.
Lubię jego psy, a on lubi moją mamę.
Dobrze go widzieć, tylko trochę smutno.

V. Nie pamiętam już jego perfum.
Rzuca we mnie cegłami. Bez nienawiści.
I jeździ super sportowym samochodem starszym "nawet" ode mnie.
Ma groźnego psa, który kiedyś chował się za krzakiem, jak przychodziłam.
I siostrę.
Nie istniał przez dwa lata.
A teraz prezentuje nam, jak porusza się polip.
Boi się mojego taty.

VI. Był fajny.
Teraz mnie wkurwia.
A może nie był fajny?