Strony

wtorek, 25 czerwca 2013

Pretty Little Liars...

Ludzie kłamią na różne tematy: stan zdrowia, samopoczucie, opinia, pieniądze, byli kochankowie... Kłamstwa bywają bardzo błahe, ale większość niestety dotyczy poważnych rzeczy i spraw. Niektórzy zmyślają wręcz całe swoje życie, opowiadają każdemu inną historię. Dlaczego kłamiemy? Czy jest to swego rodzaju obrona przed światem, głupie wytłumaczenie sytuacji czy sposób na urozmaicenie swojego nudnego życia w oczach innych? Szczerość powinna być cechą każdego człowieka. Mimo to świat jest pełen ludzi, którzy często, w mniejszym lub większym stopniu, mijają się z prawdą. Tymczasem fałsz jest największym wrogiem relacji międzyludzkich i budowy zaufania.
Nikt nie lubi być oszukiwany, a jednak nie ma na świecie takiego człowieka, który nigdy, przenigdy nie minął się z prawdą.
Zazwyczaj kłamiemy ze strachu. Różnica polega tylko na tym, czego się boimy. Więc czy wystarczy pokonać strach, aby zacząć mówić prawdę? Chyba nie jest to aż takie proste... Czego się aż tak boimy...?
Na pewno każdego z nas dosięga strach przed porażką. Chcemy tak bardzo utrzymać pewien status, więc kłamstwo "pomaga nam" powstrzymać "spadanie w dół". Jednakże mało kto potrafi zauważyć, że nasze fałszywe słowa tylko nas blokują, zamiast pomagać w rozwoju.
Dzieci na ogół boją się kary. Wolą zmyślić jakąś historię, nawet jeśli miałaby być odległa od rzeczywistości, praw fizyki i ludzkich możliwości, byleby tylko uniknąć odpowiedzialności za swoje przewinienie. Na niektórych rodziców to działa ("Zrobił takie słodkie oczka, że aż nie mogłam nic powiedzieć, tylko ręce mi opadły i odpuściłam"), a innych zaś jeszcze bardzo rozdrażnia ("Nie dość, że gówniarz nabroił, to jeszcze nie ma na tyle odwagi, żeby się przyznać, tylko wymyśla jakieś niestworzone historie. Nie pozwolę na to!"). Lecz dzieci nie są aż tak głupie. Wiedzą komu co mogą powiedzieć, by jakoś załagodzić gniew, który powinien na nie spaść. Szkoda, że w dorosłym życiu już nie posiadamy tej umiejętności.
Wielu nastolatków dopada strach przed odrzuceniem. W tym wieku wpływ środowiska i akceptacja wśród rówieśników ma bardzo duże znaczenie i wpływ na dalszy rozwój emocjonalny i psychiczny. Młodzież w wieku okołogimnazjalnym próbuje udowodnić znajomym swoją "fajność". Spora większość z nich posuwa się do zmyślania historii swojego życia, by wydać się innym bardziej ciekawym. Takim nastolatkiem kieruje potrzeba popularności i bycia częścią grupy. Im bardziej interesującym ktoś jest człowiekiem, tym większa szansa, że będą się liczyć z jego zdaniem.
Będąc w stałym związku często zdarza się mówić drobne, nieznaczące kłamstewka, które mają nas uchronić przed kłótnią. Czasami nie chcemy awantury tylko po to, żeby mieć święty spokój, lecz dużo częściej kieruje nami strach przed konfliktem z ukochaną osobą. Na ogół nie są to wielkie kłamstwa. Ludzie kłócą się o pierdoły, bo gdy chodzi o coś naprawdę poważnego, to obie strony potrafią odstawić swoje ego na bok i dojść do jakiegoś porozumienia. Lepiej skłamać mówiąc swojej dziewczynie, że spóźniłeś się na randkę, bo uciekł Ci tramwaj, niż powiedzieć prawdę: "Kochanie, musiałem najpierw przejść do końca 'Battlefield 3'".
Czasami posuwamy się do fałszu chcąc kogoś chronić. Przed światem, przed rzeczywistością, przed samym sobą. Mówi się, że najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa, ale czy naprawdę ZAWSZE chcemy znać prawdę? Niektórzy ludzie wolą żyć w błogiej nieświadomości. Bo tak jest lepiej, bo tak jest prościej, bo tak jest przyjemniej.
Czy przemilczenie też jest kłamstwem? Czasem lepiej jest trzymać język na wodzy, bo mówiąc wszystko, można kogoś mocno zranić. Ale co wtedy, gdy osoba, której czegoś nie powiedzieliśmy dowie się o wszystkim z innych źródeł? Może być słabo. Jeżeli temat jest poważny i dotyczy to osób bliskich - kochanków, przyjaciół, rodziny - to może to doprowadzić do nieciekawych sytuacji. Zgrzyty, tajemnice, chora atmosfera.
Moim zdaniem powinno się mówić prawdę bez względu na sytuację i konsekwencje. Oczywiście sama nie jestem święta, okłamałam już w swoim stosunkowo krótkim życiu wielu ludzi. Także tych, których kocham bądź kochałam.

małe kłamstewka?

środa, 19 czerwca 2013

Nienawiść do nieznanego

Znienawidzeni, poniżani, wykluczani ze społeczeństwa, wyśmiewani, uważani za gorszych tylko dlatego, że są inni. A jednak z każdym rokiem jest ich coraz więcej. Może ma na to wpływ fakt, że kolejne znane i szanowane osoby okazują się być nieheteroseksualnymi - Elton John, Witold Gombrowicz, Neil Patrick Harris czy nawet Angelina Jolie. Geje. Lesbijki. Biseksy. Trans. Są to ludzie jak my wszyscy - kochają, pracują i płacą podatki. Więc czemu aż taka nienawiść?
Nie da się ukryć, że jest to dość kontrowersyjny temat, o którym w wielu środowiskach nadal nie mówi się głośno. Najtrudniej jest wśród zagorzałych katolików, którzy, o ironio, powinni kochać i szanować bliźniego swego jak siebie samego, a tymczasem chcieliby wszystkich "odmieńców" najchętniej ukrzyżować. Mówią, że Bóg stworzył Kobietę dla Mężczyzny i Mężczyznę dla Kobiety, a homoseksualizm uznają za wynaturzenie. Tylko że ci katolicy słodko pierdzący swoją wiarą i przykazaniami Kościoła zapominają o fakcie, że także gejów i lesbijki stworzył Bóg. Przynajmniej na tym polega ich wiara.
Ja jestem osobą niewierzącą, więc sprawy Kościoła i jego spojrzenia na temat mnie nie dotyczą. Żyję zgodnie z przykazaniami - tak naprawdę od IV do końca dekalog tyczy się postępowania z człowiekiem, którego powinien się nauczyć każdy bez względu na wyznanie. Tak właśnie zbaczając trochę z tematu wracam do sedna. Szacunek należy się nam wszystkim.
Czy lesbijka nie może być dobrą nauczycielką? Czy gej nie może być światowej sławy lekarzem? Czy biseksualista nie może być człowiekiem na wysokim stanowisku w informatycznej firmie? Czy transseksualista nie może być genialnym muzykiem, wirtuozem? Czy Ci wszyscy ludzie nie mogą być dobrymi rodzicami, wzorami do naśladowania?
Ostatnio na YouTube  pewna vlogerka poruszyła temat homoseksualizmu. Niestety nie byłam w stanie wysłuchać jej wywodów do końca. Reprezentowała swoją wypowiedzią ogromną niekonsekwencję. Na początku filmiku prawie że ochrzaniała ludzi za ich nietolerancję, by dosłownie 3 minuty później nazywać gejów i lesbijki idiotami. Droga Olgo, zanim zaczniesz się wypowiadać na temat, o którym tak naprawdę nie masz bladego pojęcia, ugryź się w język, albo chociaż porozmawiaj z kimś, kto orientuje się w danej kwestii.
Mężczyźni na ogół są bardzo źle nastawieni do gejów. Wyzywają ich od pedałów i ciot, nieraz i spuszczają niezłe manto czy wręcz otwarcie i bardzo głośno obwieszczają wszystkim, jak bardzo brzydzą się tym, co robią homoseksualiści. Jeśli jednak chodzi o kobiety... no cóż, tutaj sprawa wygląda zupełnie inaczej. Wielu mężczyzna fantazjuje o kobietach które się całują, pieszczą i robią sobie wzajemnie dobrze. To ich po prostu podnieca, nakręca, doprowadza do czerwoności. Co jest takiego w homoseksualnym seksie, że można go rozdzielić na dwie kategorie: seksowne i obrzydliwe?
Każdy człowiek zna chociaż jedną osobę nieheteroseksualną. Jestem szczęśliwą "posiadaczką" przyjaciela geja, którego nie zamieniłabym na nikogo innego. Pomyślcie sobie, czy przekreślilibyście człowieka tylko ze względu na to, że kocha kogoś, kto ma te same "narzędzia"? Przekreślilibyście wieloletnią przyjaźń, gdyby przyjaciel przyszedł i oznajmił wam: "Jestem gejem"?
W jednej ze szwedzkich parafii pastorem jest kobieta. Jest to już samo w sobie dziwne, ale jeszcze bardziej intrygujący jest fakt, że owa kobieta ma żonę i wychowują razem kilkuletniego chłopca, synka jednaj z nich. I tutaj znów ukłon w stronę wierzących: czy coś jest nie tak z Kościołem czy z wami?
Ale mam też jedno słowo do wszystkich "odmieńców": Nie afiszujcie się tak ze swoją orientacją, to ludzie przestaną się was aż tak czepiać.

Parada Równości, Warszawa, 2006

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Miłość w czasach wszechobecnego seksu

Żyjemy w XXI w. - czasach pieniędzy, obłudy, władzy, braku szczerości i wyrzucania popsutych zabawek zamiast ich naprawy. Patrząc na parę całującą się w parku już nie potrafimy stwierdzić, że to miłość. Może to tylko para znajomych, przyjaciół lub totalnie przypadkowych ludzi, którzy wszystko, co o sobie wiedzą to imię tej drugiej osoby. Chociaż też niekoniecznie.
Gimnazjalistki idą do łóżka z kim popadnie za drinka czy nowe jeansy, w zależności od środowiska i "stażu". Licealistki w sumie nie są lepsze. Dziewczyny w wieku 16 czy 17 lat mają na swoim koncie już tylu facetów, że trudno spamiętać wszystkie imiona czy przypisać je do twarzy.
Tzw. "seks bez zobowiązań" też jest dość popularny, choć już nie wzbudza tak negatywnych emocji. O ile ma się tylko jednego partnera z czasem może się z tego wywiązać coś większego. Związek? Może. Ale na jak długo?
Kiedy zaczyna się coś psuć mało kto już próbuje walczyć o odrobinę szczęścia, o wspomnienia, o dobre chwile. Pojawia się więcej kłótni o nic. O ludzi, o zachowania, o przyzwyczajenia, o charakter. Ludzie potrafią się pokłócić o przyprawę do sałatki czy wieczorny film. Traktują związek jak kolejną "zepsutą zabawkę", którą można po prostu wyrzucić i zacząć zaraz rozglądać się za następną.
Mając 18 lat i chłopaka od dłuższego czasu potrafię z perspektywy patrzeć na moje rówieśnice, które najwyraźniej nie dorosły do swojego wieku albo próbują go na siłę przeskoczyć, co wygląda komicznie.
Nienawidzę czasów, w jakich żyjemy. Wolałabym się urodzić sto lat wcześniej i umrzeć nie widząc tego całego gówna, które otacza nas z każdej strony.


Pino - "Desire"