Wokół mnie krąży wielu ludzi. Jedni są mile widziani, innych wolałabym już nigdy, przenigdy nie oglądać. Ludzie, którzy wiele dla mnie zrobili, ludzie, którzy mnie zmienili, ludzie, przez których upadałam i którzy mnie podnosili, ludzie, których kochałam i którzy kochali mnie. Ludzie, którzy nadal przy mnie są i którzy już dawno odeszli.
Ludzie.
Mężczyźni. A może nadal chłopcy?
I. Smakował papierosami.
Zamknięty w sobie muzyk, który lubił się urżnąć z byle okazji.
Bez okazji zresztą też.
A jednak coś spowodowało, że pojawił się w moim życiu jako dobra, ciepła osoba. Jako moje prywatne Słońce.
Krewetka.
Minęło sporo czasu. Pojawiał się i znikał, i pojawiał, i znikał...
Nie przeszkadzało mi to. Ten układ i tak był dość zdrowy i spokojny.
Kilka rozmów na miesiąc o niczym po to, by pewnego dnia porozmawiać wreszcie szczerze i coś zmienić.
Zdarza się.
I jest.
II. Jadł moje kanapki.
Powiedział mi, że tylko ludzkie mięso pulchnieje, gdy się je gotuje.
(Tak zaczęliśmy naszą znajomość)
Twierdzi, że nie ma wolnej woli, robi zakłady z Bogiem i mówi ludziom tylko to, co chcą usłyszeć.
Ma wiele masek, ale tylko jedną twarz.
Wcale nie przychodzi tutaj do mnie.
Opowiada historie o rzeźniku i patroszeniu królików.
Śpiewa o wesołym grabarzu i o tym, że tylko bogaci mają dobrą pogodę.
Kocha Nanę i Morfika. I trzeciego imienia już nawet nie pamiętam.
Wciąż wraca.
Choć twierdzi, że musimy się pożegnać na zawsze.
III. Dużo mówił o wolności.
I zawsze tak ładnie pachniał.
Lubię jego pokój i magnesy na lodówce, ale nigdy nie przepadałam za jego kotem.
A on lubi blizny.
Kilka ja mu zrobiłam.
Rzadko się uśmiecha i ładnie wygląda w koszuli.
Zmienił się i zmienił mnie. A może tylko mnie?
Odchodzi i wraca, i odchodzi, i wraca... ale w tym wypadku mi to przeszkadza.
Jest gdzieś pomiędzy.
Najlepszy, a zarazem najgorszy.
IV. Jego doba trwa więcej niż 24 godziny.
Robi pyszną kawę w kubku, z którego nie umiem pić.
Boję się jego czajnika.
Bardzo aktywny, wszędzie go pełno, na wszystko ma czas.
Bywało tak, że tęsknił. Potem już mniej.
Wreszcie ma dziewczynę!
I tak ładnie śpiewa.
Lubię jego psy, a on lubi moją mamę.
Dobrze go widzieć, tylko trochę smutno.
V. Nie pamiętam już jego perfum.
Rzuca we mnie cegłami. Bez nienawiści.
I jeździ super sportowym samochodem starszym "nawet" ode mnie.
Ma groźnego psa, który kiedyś chował się za krzakiem, jak przychodziłam.
I siostrę.
Nie istniał przez dwa lata.
A teraz prezentuje nam, jak porusza się polip.
Boi się mojego taty.
VI. Był fajny.
Teraz mnie wkurwia.
A może nie był fajny?
Mężczyźni. A może nadal chłopcy?
I. Smakował papierosami.
Zamknięty w sobie muzyk, który lubił się urżnąć z byle okazji.
Bez okazji zresztą też.
A jednak coś spowodowało, że pojawił się w moim życiu jako dobra, ciepła osoba. Jako moje prywatne Słońce.
Krewetka.
Minęło sporo czasu. Pojawiał się i znikał, i pojawiał, i znikał...
Nie przeszkadzało mi to. Ten układ i tak był dość zdrowy i spokojny.
Kilka rozmów na miesiąc o niczym po to, by pewnego dnia porozmawiać wreszcie szczerze i coś zmienić.
Zdarza się.
I jest.
II. Jadł moje kanapki.
Powiedział mi, że tylko ludzkie mięso pulchnieje, gdy się je gotuje.
(Tak zaczęliśmy naszą znajomość)
Twierdzi, że nie ma wolnej woli, robi zakłady z Bogiem i mówi ludziom tylko to, co chcą usłyszeć.
Ma wiele masek, ale tylko jedną twarz.
Wcale nie przychodzi tutaj do mnie.
Opowiada historie o rzeźniku i patroszeniu królików.
Śpiewa o wesołym grabarzu i o tym, że tylko bogaci mają dobrą pogodę.
Kocha Nanę i Morfika. I trzeciego imienia już nawet nie pamiętam.
Wciąż wraca.
Choć twierdzi, że musimy się pożegnać na zawsze.
III. Dużo mówił o wolności.
I zawsze tak ładnie pachniał.
Lubię jego pokój i magnesy na lodówce, ale nigdy nie przepadałam za jego kotem.
A on lubi blizny.
Kilka ja mu zrobiłam.
Rzadko się uśmiecha i ładnie wygląda w koszuli.
Zmienił się i zmienił mnie. A może tylko mnie?
Odchodzi i wraca, i odchodzi, i wraca... ale w tym wypadku mi to przeszkadza.
Jest gdzieś pomiędzy.
Najlepszy, a zarazem najgorszy.
IV. Jego doba trwa więcej niż 24 godziny.
Robi pyszną kawę w kubku, z którego nie umiem pić.
Boję się jego czajnika.
Bardzo aktywny, wszędzie go pełno, na wszystko ma czas.
Bywało tak, że tęsknił. Potem już mniej.
Wreszcie ma dziewczynę!
I tak ładnie śpiewa.
Lubię jego psy, a on lubi moją mamę.
Dobrze go widzieć, tylko trochę smutno.
V. Nie pamiętam już jego perfum.
Rzuca we mnie cegłami. Bez nienawiści.
I jeździ super sportowym samochodem starszym "nawet" ode mnie.
Ma groźnego psa, który kiedyś chował się za krzakiem, jak przychodziłam.
I siostrę.
Nie istniał przez dwa lata.
A teraz prezentuje nam, jak porusza się polip.
Boi się mojego taty.
VI. Był fajny.
Teraz mnie wkurwia.
A może nie był fajny?
W końcu doczekałam się jakiejś listy! (Ale i tak rozpoznałam tylko połowę). KOŃ.
OdpowiedzUsuńTo i tak nieźle! :)
Usuń